Rabatkowej historii ciąg dalszy
A ja tam chciała bym na wieś zimą. Zaszyła bym się w domu przy kuchni węglowej, ze studni nabrała wody i słuchała jak wiatr gra w kominie, a ogień tańczy na drewnach. Takie może bajkowe marzenie ale to wszystko przez ten pęd, życie w mieście mnie wykańcza. Mam prawie deprechę że ciągle kasy mało i mało, a potrzeby są coraz większe. Odcięła bym się od tego wszystkiego.
Wiecie chyba tylko ja tak mam, że jak wracam z wczasów gdzie był spokój i cisza widząc mój budynek łzy mi oczy zalewają. Dopada mnie przygnębienie że trzeba wrócić do rzeczywistości. Chyba przestanę wyjeżdżać jak mam mieć depresję pourlopową.

Przed wczoraj wyszłam o 23.00 z Izzy na dwór. Świeżego puszku dosypało, mrozik był 8 stopniowy, a śnieg iskrzył jakby go brokatem posypałi. Stałam tak i patrzyłam się na zaspy, nie mogłam oczu oderwać.


  PRZEJDŹ NA FORUM