Domowy wyrób wina :)
temat czasowo przydługi, ale z bukietem :)
Moje jest malinowe. Zrobiłam bez drożdży tak jak moja babcia i to mi wyszło, żałuję że nie więcej.
Miał być po prostu sok malinowy. Zasypałam świeże maliny cukrem zamieszałam żeby szybciej puściły sok. Postały tak trochę i chyba stały za długo, bo jak odkryłam czuć było lekko zapach drożdży. Soku już nie odlewałam tylko dolałam przegotowanej wody z cukrem. Zaczęło ładnie pracować. Po jakimś czasie poczułam jakby było zasłabe i miałam wrażenie że się zepsuje , więc dolałam jeszcze trochę roztworu nasyconego wody z cukrem. Zapracowało jeszcze raz. Teraz już jest dobre. Próbowałam i ma sporego kopawesoły Lada dzień pójdzie do butelek, jako lecznicze winko malinowe na zimę.


Kilka lat temu robiliśmy wino z winogron tych granatowych z dodaniem drożdży i pożywki, w efekcie wyszło strasznie mocne wino a po spożyciu działa jak jakaś trucizna. Myślałam że to tylko na mnie tak działa ale Art mówi że jemu tez sie tak robi. Efektem jest uczucie nagłego drętwienia, słabnięcie i mrowienie. Nie umiem z drożdżami dlatego nie będę próbować, będę tak jak babcia bez drożdży robić.

Art wynalazł w necie że to prawdopodobnie nadmiar drożdży i w związku z tym duża ilość toksyn. Nie wiem czy to prawda ale pić tego nie dało się.





  PRZEJDŹ NA FORUM