Co Cie dzis wkur....rzylo :))
Izunia, z tymi co są nie wiadomo co robić a jeszcze 2 dokładac z myslą,że zajmą miejsce któremuś juz obecnemu. zakręcony Dziewczyny się żrą bo część chce zostawić a częśc (na zdrowy rozum mają rację) chce uśpić . Oczywiście,żeby Rudki nikt nie wyrzucił i wysterylizował zawczasu to nie byłoby tego kłopotu a tak...
"Rudka już bezpieczna. Sama weszłą do klatki, troszkę szczekała ale raczej zeby nas przegnać niż zaatakować. Miałyśmy z PIpi wrażenie że jak już się uspokoiłą w klatce to poczułą ulgę i bezpieczeństwo, momentami zaczęła nawet przysypiać. Moze okazać się że ona bardziej wystraszona niż dzika jest. Nie wiem. zobaczymy. Jak już byłą w klatce odniosłyśmy ja w bezpieczne miejsce i zajęłyśmy się maluchami . Poniewaz był problem z zerwaniem podłogi bo pan zrezygnował dobierałyśmy się do nich przez dziure , rozkopywałysmy ziemię pod domkiem i najróżniejszymi sposobami wyciągałyśmy młode. Dosłownie darłyśmy tę śmierdzącą ziemie rekami bo inaczej się nie dało. Jednego malucha udało sie dość szybko wyhaczyć ale z drugim walczyłyśmy ponad godzinę. Był płacz z bezsilności i wściekłość która dodawała nam sił. W końcu Pipi dała rade go wyjąć. A może pomógł nam święty Franciszek- opiekun zwierzat , którego wzywałyśmy na pomoc. Włożyłyśmy maluchy do klatki do Rudki, zaczęły ją ssać, a ona je tuliłą do siebie. Boże, co dalej mamy robić, jaką decyzję podjąć. No w każdym razie są zdrowe, jest piesek i malutka, drobniutka sunieczka, która ssała moją koszulkę jak ją trzymałam na piersi. " smutny


  PRZEJDŹ NA FORUM