SMUTECZKI
I właśnie dlatego nie wierzę w tą historię. Nie chcę oceniać matki zanim sytuacja nie wyjaśni się do końca. Na onecie jest fragment jej rozmowy z Rutkowskim. Matka coś zaczyna opowiadać, a to on jej sugeruje odpowiedzi. Strasznie można zmanipulować taką osobę i przyzna się do wszystkiego.

Pamiętam, jak była młodą pielęgniarką, miałam noc, przed godz.5 na oddział wpadł młody człowiek z dzieckiem maleńkim na rękach i z krzykiem, żeby go ratować, bo nie oddycha. Akcja była szybka, reanimacja, w jej czasie wywiadco się stało. Chłopczyk 3 miesiące, rodzice po karmieniu polozyli maluszka na boczku, nad ranem obudzili się, bo dziecko coś za długo spi. Chłopaczek leżał na brzuszku, twarzą do poduszki. Udusił się. Musiało się to stać niedługo przed tym, jak przybiegli do szpitala ( mieszkali w bloku obok), bo dzieciatko było wiotkie jakby ulepione z ciasta na makaron. Po 45 minutach daliśmy spokój, ojciec czały czas stał przy nas i płakał powtarzając "to nasza wina".
Takie podobne wydarzenie i nikt niczego nie ukrywał, chcieli ratować swoje maleństwo...


  PRZEJDŹ NA FORUM